Obserwuje światek ekumeniczny od lat i chciałbym zauważyć pewną prawidłowość. Ekumenizm ucieka się do wszelkich dostępnych metod aby popchnąć swój przekaz w eter. Zmienianie historii, szantaż emocjonalny, zaprzeczanie oczywistych faktów, czy kłamstwo. Przypomina się tutaj technika którą Jezuici używali od lat: cel uświęca środki czyli religijny krzyżyk za plecami…
Popatrz na pastorów ekumenicznych i ich kibiców…Aby karmić swoją tłuszczę i „przekonywać” ich o „prawdzie” ekumenii- ci niezgrabnie zaprzeczają, minimalizują, udają że nie słyszeli, udają że „tych rzeczy nie ma w kościele Zielonoświątkowym…by obrócić się na pięcie i pomaszerować wprost na spotkanie ekumeniczne….
O co tutaj chodzi? Czy kłamstwo dozwolone jest w zborach w 21 wieku? Czy zachowanie typu manipulant jest fair dla ”ekumenicznych sług Kościoła„?
Po latach- stwierdzam jawnie: wszystko przechodzi (poza Prawdą ) i istotnie cel musi uświęcać środki, przeinaczanie jest na porządku dziennym, zaprzeczanie oczywistych zachowań- obfituje u wielu…zmiana historii dokonywana jest subtelnie i każdy udaje że nic się nie zmieniło…
Cyrk kłamst jest robiony na naszych oczach, ale wierzący są tak zakręceni i uśpieni zapewnieniami bez podstaw, że tylko poteżny szok jest w stanie obudzić wielu z ich ekumenicznego snu…